|
Walka duchowa katolickie forum dla osób wierzących, niewierzących, poszukujących, wątpiących, zagubionych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:48, 23 Maj 2009 Temat postu: Wiara - iluzoryczna fantasmagorja czy odkryta prawda |
|
|
Chciałbym się podzielić z Wami moimi przemyśleniami na temat wiary. Jak sądzicie, jaka jest jej istota? Co powinno charakteryzować chrześcijanina jako osobę wierzącą? Na początek powiem co ja o tym myślę... Wiara powinna prowadzić do poznania prawdy - przede wszystkim, a co za tym idzie - do wyzwolenia z wszelkich utrapień: "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli"... czy traktujemy te słowa serio i z całkowitą powagą? A z czego ma nas wyzwolić prawda? No chyba z nieprawdy. Wszyscy mamy jakieś wyobrażenia: na temat Boga, Jezusa Chrystusa, Matki Bożej... Nasiąknięci jesteśmy pełnymi totalnych przekolorowań obrazami, wyobrażeniami, fantazjami "wizjami" scen biblijnych... i na dokładkę często myślimy, że to jest prawda. Czy to aby pomaga w dotarciu do prawdy, tej prawdziwej? Moim zdaniem jest to poważne zaćmienie wzroku, i to nie tylko tego duchowego. Szatan ma tu niezłe pole manewru, ponieważ on działa min. przez naszą wyobraznię. Moim zdanie musimy przejrzeć dokładnie co już wiemy na temat Boga a ta wiedza powinna prowadzić do wiary w to, czego wiedzieć się nie da. Jednak zaznaczam ( a wiem to już z całkowitą pewnością), że wiara w moim rozumieniu nie ma nic wspólnego z naszymi wyobrażeniami. W końcu tyle jest wyobrażeń ile ludzi na świecie - a prawda jest przecież jedna, ta sama, niezmienna. Wiara powinna prowadzić do poznania prawdy, a poznana prawda do jeszcze większej wiary. Te dwie powinny wzajemnie siebie napędzać. Wiele osób mających resentyment do spraw Boskich zarzuca nam, że wierzymy w jakieś fantasmagorje, jakąś abstrakcję ale czy Bóg jest fantazją i abstrakcją? Myślę, że jeżeli chodzi o Boga, to nie ma nic bardziej rzeczywistego. Można powiedzieć, że wszystko jest rzeczywiste, bo wszystko pochodzi od Boga i w Nim jest.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Fiedys dnia Sob 21:56, 23 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
zz_top
Przyjaciel forum
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:46, 25 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Wiara to (według mnie) akceptowalny rodzaj niepewności przyjmowany za fundament życiowy (paradygmat). Wiara jest niepewnością, bo racjonalne dowody na jej potwierdzenie nigdy nie będą wystarczające. Można tą niepewność (wiarę) jednak przyjąć za niezachwianą podstawę całego życia, bo stanowi ona odpowiedź na wszystkie inne niepewności dręczące ludzkość.
To było tak teoretycznie A teraz w praktyce... Nasza wiara (zestawiając kilka wersów z Listu do Hebrajczyków) streszcza się w zasadzie w jednym zdaniu: "Byliśmy niewolnikami diabła, który dzierżył władzę nad śmiercią, ale Jezus Chrystus przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy uwierzą w Niego." To jest tak naprawdę depozyt naszej wiary, to jest ta perła drogocenna, ten skarb ukryty w roli! Niestety nieprzyjęcie dowolnego fragmentu z tego zdania powoduje opłakane skutki! Najczęstszy przypadek (zwłaszcza wśród ludzi wierzących) to ignorowanie początkowego fragmentu tego zdania. Okazuje się, że można wierzyć w Chrystusa i to, że jest jedynym Zbawicielem a równocześnie NIE PRZYJMOWAĆ JEGO OFERTY!!! Po prostu ludzie żyją, tak jakby rozpaczliwie nie potrzebowali zbawienia! Stajemy się wtedy podobni do uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Echh... Zaraz znowu się rozpiszę na 2 strony
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zz_top dnia Pon 18:48, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dr A. Nielski
Duchowny
Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Paryż
|
Wysłany: Wto 12:21, 26 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dla mnie wiara to więź (communio) z Trójjedynym Bogiem, która prowadzi do wspólnoty z ludźmi i uzdalnia do prawdziwej miłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gast1
Dziesiętnik
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań Płeć:
|
Wysłany: Śro 16:24, 27 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Tak wiara jest rzeczywistością, która racjonalne patrzenie na życie rzuca na kolana.
Dla przykładu, czy będąc w stanie ciężkiego grzechu, myślę sobie, czy to już jest oznaką, że poddałem się działaniu złego ducha. Mówię sobie, że i tak mam cię gdzieś...(do potencjalnego zła chcącego we mnie zamieszkać). Patrzę w stronę Boga, nie umiem słowa wypowiedzieć, wstyd który już zatracił swoje emocje spokojnie sobie tkwi w pustce duchowej. Bóg jest i czeka gdzieś dla mnie, myślę sobie. Lecz w takim momencie, gdzie się znajduję. Jestem niczyim zlepkiem ciała i ducha. Odrzucając złego(dalsze kuszenia, istotę, itp.), będąc w tym samym czasie w rozpaczliwym momencie przed Bogiem.
Spowiedź, odnowa w bogactwie duchowym łaski, żal, odbudowana pewność siebie,na nowo podejmowane ryzyko, pozwalanie sobie na zbyt silne rozkręcanie myśli i ducha. Znowu... upadek. Wszystko jest zbyt przewidywalne. Jestem uwięziony myślę sobie, na jak długo, na ile sposobności jeszcze.
Wiara jest dla mnie trwaniem na nowo, czekaniem na swój czas, czymkolwiek on się okaże. Jest to też ucieczka przed światem, który chce cię kupić dosyć tanio zresztą.
Łatwo jest zanurzyć się w teologicznym rozmiłowaniu Bogiem. Polecam Balthasara, JPII, szczególny sposób intelektualnego interpretowania patrzenia na Boga przez Benedykta XVI. Rozmiłowywaniu się w dynamice Trójcy, która nas nieustannie zaprasza do komunii.
Co z tego, gdy otwierasz drzwi i wychodzisz do świata... I giniesz w nim na nowo. Proces się powtarza.
Wiara w dzisiejszych czasach jest fantasmagoryjnym szaleństwem. Wiara z konieczności musi być katakumbowa. Nie może kumać się ze światem.
Itd.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gast1 dnia Nie 16:35, 02 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pon 1:22, 27 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj dane mi było poznać pewną wspaniałą rzecz.. a właściwie rozpoznać.. Boże, tak się cieszę.. ! A oto co mi się przydarzyło..
Miałem dzisiaj parę bardzo ważnych telefonów.. Moja siostra a także moja przyjaciółka potrzebowały wsparcia.. podtrzymania na duchu.. Widziałem też jak moja siostra popada w jakiś lęk.. przed Bogiem.. przed karą za grzechy przed złym światem i jego końcem.. Rozmawiałem z nią długo a gdy się rozłączaliśmy czułem, że ma w sobie mniej lęku i nawet pośmieliśmy się serdecznie.. Czy gdyby nie wiara to byłoby to możliwe? Światło wiary rozjaśnia pewne sprawy i wtedy można radzić różnym rzeczom.. Mam jeszcze dwie osoby z którymi rozmawiałem podobnie.. i wiecie co się stało? Bardzo głęboko poczułem, że Jezus jest przy mnie.. właśnie wtedy.. nigdy wcześniej choć przemodliłem masę różańców, choć wiele razy krzyczałem do Boga by przyszedł i po prostu był ze mną... nie odczułem tego nigdy w taki sposób jak dziś.. i jestem szczęśliwy, a ci ludzie zostali mi dani i jeżeli mogę w jakiś sposób pomóc to pomagam a Jezus błogosławi... I jeszcze jedno.. jestem grzesznym człowiekiem często przez to przybitym.. ale dzisiaj poczułem się wolny od jakiegokolwiek ciężaru.. wtedy gdy poczułem Boga w serduchu ciężar został zdjęty.. ciężar moich grzeszków tych małych i tych nieco większych, bardziej ciążących.. Ciekawy jestem jak się ma wiara do odczuwania.. bo ja to bardziej poczułem niż uwierzyłem w to, tzn tą Obecność i zdjęcie ciężaru i postawienie mnie z powrotem na nogi.. i czy powinienem być ostrożny?.. Chyba tak..bo odczuwałem już różne "obecności" w moim życiu.. ale wtedy dążyłem do tego by je odczuwać.. a teraz wiem, że nie to jest najważniejsze i nie dążę już do tego...i o.. właśnie.. wyszło podczas pisania.. .. myślę teraz, że bardziej chciałbym żyć wiarą niż odczuwaniem, bo wiara przynosi większe błogosławieństwo i więcej pokoju... To tylko takie moje mędrkowanie.. bardzo chaotyczne.. ale jakże ważne dla mnie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fiedys dnia Pon 1:50, 27 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea
Admin
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pon 10:51, 27 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Uczucia, emocje są zmienne, dlatego nie można na nich budować. Ważna jest wola. Dlatego ja też staram się nie koncentrować na uczuciach, zwłaszcza, że jestem neurotyczką, więc łatwo mogą mnie zwieść. Trzeba po prostu trwać, odkładając na bok tzw. emocjonalizm. Jeśli ktoś w swojej wierze będzie się skupiał na emocjach, szybko może się od nich uzależnić i nie będzie postępował na drodze wiary, zatrzyma się w rozwoju duchowym, bo będzie szukał tylko tego, co go będzie nakręcało (takie ryzyko istnieje np. w przypadku różnych grup charyzmatycznych, mszy "piknikowych", itp. - ludzie lgną do tego ze względu na klimat, emocje, oderwanie od rzeczywistości). Wiara oparta na przeżyciach emocjonalnych czy uczuciowych jest płytka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:56, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Tak, im bardziej emocjonalnie przeżywam moją wiarę tym więcej jest we mnie lęku.. czuję się rozchwiany, bardzo niestabilny i niezdolny do normalnego funkcjonowania.. Teraz widzę, że to nie było prawdziwe doświadczenie wiary ale jakieś nieoparte na solidnym fundamencie achy i ochy.. takie gwałtowne wzloty i upadki.. To jednak było potrzebne bo dzięki temu wiem, że to była niewłaściwa droga..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ARGAYL
Pachołek
Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Nie 3:21, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Dla mnie wiara jest bardziej stanem. Jest wewnętrznym stanem ducha i albo jest, albo go nie ma… Jeżeli jest to czuje radość, głęboki spokój i takie uczucie przestrzeni, wolności, swego rodzaju uniesienia i wdzięczności. W moim doświadczeniu wiara jest stanem który się u mnie pojawia w wyniku zaufania.
Trudno zaufać komuś kogo się nie zna, dlatego moja ufność bardziej wynika z doświadczeń wewnętrznych, z poznania jakie dzięki nim miałem i z przemiany jaka we mnie zaszła, ponieważ każde doświadczenie wpłynęło w jakiś sposób na mnie i wewnętrznie mnie zmieniło. Teraz to już trudno mi rozróżnić co jest wiarą, a co zaufaniem, ponieważ za każdym ze słów: Bóg, Chrystus, Duch Święty kryją się konkretne doświadczenia wewnętrzne, a z doświadczeniem po prostu trudno dyskutować. Umysł próbuje w nie zwątpić, albo się oszukiwać, że to nie była prawda, ale w koniec z końców doświadczenie broni się samo i już nie można zaprzeczać… Bój jest, Jest żywy i prawdziwy, po prostu Jest!
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Albin
Zbanowany
Dołączył: 01 Kwi 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć:
|
Wysłany: Pią 16:02, 27 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Dla mnie wiara, to przekonanie o czymś, czego jeszcze nie ma, ale jestem zupełnie pewny, że będzie, bo mam na to konkretne dowody. Wiara w to, czego się nie jest pewnym, to po prostu łatwowierność lub naiwność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:02, 17 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Dawno tu nie zaglądałem i wiele się zmieniło od tamtego czasu we mnie i wokół mnie.. Moja "extrema" chorobowa jest już daleko za mną i mam przed sobą dużo prostszą drogę. W mojej wierze również zaszły pewne zmiany. Są one związane z rzeczami które widziałem i których doświadczyłem. Mam tu na myśli to wszystko, co się dzieje obecnie na świecie oraz w świecie wirtualnym. Przeczytałem wiele przekleństw, widziałem ludzi niszczących przebiegle wiarę innych, w bardzo przewrotny i jakby "natchniony" sposób.
Widziałem (nie ważne, że w telewizji) walkę z kościołem i z samym Bogiem ... Kataklizmy, katastrofy, złe śmierci bez bliskości z Jezusem itd.
Obecnie dosyć często mam przebłyski świadomości, że nie ma innej drogi wzwyż jak przez Jezusa Chrystusa.
Dla mnie wiara obecnie jest postawą wbrew wszelkim innym hańbiącym postawom, jest mocą pozwalającą na pełen miłości kontakt z Umiłowanym, jest tym co motywuje mnie do inteligentnego działania, pomagania tym którzy się pogubili albo są niezdecydowani i w końcu jest tym co mnie zaprowadzi prosto w ramiona Boga kiedy przyjdzie mój czas ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rafka
Chorąży
Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 22:43, 20 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
witaj Fiedysie.
Jestem tu całkiem niedawno, ale czytałam Twoje wcześniejsze posty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|