|
Walka duchowa katolickie forum dla osób wierzących, niewierzących, poszukujących, wątpiących, zagubionych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lilka
Gość
|
Wysłany: Pon 19:16, 09 Kwi 2007 Temat postu: Buddyzm - religia uznająca Boga chrześcijan? |
|
|
Ostatnio jedna z bliskich mi osób(z którą niestety długo się nie widziałam) rozmawiała ze mną na różne tematy i jak to zwykle bywa jak nie ma o czym mówić to schodzi na tematy religijne.Więc dowiedziałam się że ona nie jest już katoliczką,nie miałam nic przeciwko temu bo przeciez to jej sprawa,ale gdy już lekko się zaczęliśmy spierać, ona zarzuciła mi (jako chrześcijance)że w tej religi wszystko jest na pokaz,zaczęła rzucać pytaniami czyż Bóg nie jest wszędzie taki sam tylko inaczej nazywany?czy jeśli ktoś nawet nie uznaje Go albo delikatniej po prostu jest niewierząca ale jest "lepszym" człowiekiem niż nie jeden katolik, Bóg(przyjmując że po śmierci okaże się że istnieje)nie będzie uważał i traktował go na równi z wierzącymi..?w końcu powiedziała mi że przeszła na buddyzm,bo wszak jej zdaniem buddyści wierzą w tego samego Boga tyle tylko, że pod innym imieniem,a ich zasady sprawiają że stają się dobrymi ludźmi,nie tak jak "my",(czasami tłumiłam śmiech ,by ją nie obrazić),jednakże mówiła jeszcze wiele spornych zagadnień,bynajmniej niektórymi naprawdę mnie zaskoczyła,bo zdawały sie całkiem sensowne a przeczące podstawą wiary chrześcijańskiej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Amadea
Admin
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Wto 9:45, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Twoja koleżanka twierdząc, że buddyjski bóg jest taki sam jak Bóg chrześcijański, wykazała się kompletną nieznajomością rzeczy. Bóg chrześcijan to OSOBA, natomiast "bóg" buddystów to BEZOSOBOWA ENERGIA przenikająca wszystko. Nie wydaje mi się, żeby można było postawić między nimi znak równości...
Są ludzie, którzy nigdy nie poznali Jezusa, nie znają jedynego Boga, ale w każdym człowieku jakieś prawo moralne jest zaszczepione. Tym, którym nie dane było poznać i przyjąć Jezusa, będą sądzeni według sumienia, swoich uczynków i swojej świadomości. Bóg wie najlepiej komu co dał, jak ten człowiek mógł to zrealizować i na ile zrealizował. Pamiętajmy, że jest On nie tylko Sprawiedliwy, ale także (i przede wszystkim) Miłosierny.
I jeszcze jedno: to, że coś przeczy podstawom wiary chrześcijańskiej, nie znaczy, że jest prawdziwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monika
Chorąży
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Wto 15:13, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Każdy znajduje jaką drogę, każdy chce znaleźć ukojenie. Jedni szukają jej w chrześcijaństwie, inni w innych religiach. I nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, np. ty jesteś ateistą, to jesteś zły, ty jesteś chrześcijaninem-jesteś dobry, bo wiadomo, że nikt nie jest idealny. Kazde wyznanie ma jakieś wady i zalety, nie znam nikogo, kto nie zechciałby wprowadzić jakichś zmian w wierze. Ale chcieć nie zawsze znaczy móc...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea
Admin
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:00, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o chrześcijaństwo, to nie wydaje mi się, żeby trzeba było wprowadzać do niego jakieś zmiany. Zmiany powinny dotyczyć wyłącznie naszego przeżywania chrześcijaństwa, naszego podejścia do chrześcijaństwa, to znaczy poważnego traktowania go i życia naprawdę zgodnego z Ewangelicznymi zasadami. Wtedy wszystko będzie dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monika
Chorąży
Dołączył: 10 Kwi 2007
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska
|
Wysłany: Śro 21:02, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Tobą, ale sama pomyśl czy nie zdarzyło Ci się pomyśleć, że wprowadziłabyś jakąś malutką zmiankę? Nie chodzi mi o zmiany przykazań i dogmatów. Masz rację, że zmiany należy zacząć od siebie. Tak a propos: zrobiłam sobie test na religijność I co? Mam ,,odchylenia" do protestantyzmu lub sekt o podobnej ideologii. Innymi słowy: heretyczką jestem. To potwierdziło moją teorię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea
Admin
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:23, 11 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Naprawdę nigdy nie myślałam, żeby w chrześcijaństwie coś zmieniać.
A jeśli chodzi o ten test, to też mi wyszły "odchylenia". Ech, i moja pycha dostała niezłego kopa, bo się miałam za katoliczkę, która mniej więcej wie co i jak, a wyszło, że wie raczej mniej niż więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
+Egzorcysta+
Gość
|
Wysłany: Nie 1:50, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
"np. ty jesteś ateistą, to jesteś zły, ty jesteś chrześcijaninem-jesteś dobry, bo wiadomo, że nikt nie jest idealny. "
ZGADZAM SIĘ !!!!!
ALE PRAWDA JEST TAKA ZE CHCRZEŚCIJANIE ZANIEDBALI JEZUSA! i EWANGELIE I WPROWADZIENIE W ŻYCIE JEJ NAUKI!!!
kler, biskupi, laicy,letniawi, odszczepienicy , pseudo -chrześcijanie ,ochrzeszczeni "neopoganie" .... KAZDY NIE MAL
ja sie przyznaje ze nie jestem PRAWDZIWYM TWARDYM CHRZEŚCIJANINEM!
moja Twardość to to co mam w sercu i w duszy .ale we słowach i w czynach nie jestem dobrym twardym Chrześcijaninem
bije sie w pierś
ale sie nie poddam
nie poddam
MAM RACJE? choć troche? mam ? ? ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Amadea
Admin
Dołączył: 08 Kwi 2007
Posty: 842
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 10:12, 20 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Nie jest prawdą, że ateista musi być zły. To, że nie chce uwierzyć w Boga, nie znaczy, że musi być (i jest) złym człowiekiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:37, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Ateista nie musi być zły? Jezeli odrzuca Miłość,bo nie wierzy, i nie chce uwierzyć w Boga Miłości, to jaki może być? Jest martwy, a martwy nie może być dobry. Jeżeli zaś uważa się za dobrego(lub inni go uważają), to są to tylko pozory dobra, nędzna jego imitacja, bo dobro leży w Miłości, tej przez duże M.
Zaś co do Buddyzmu, i ich Boga, nie Boga, to od tego trzeba zacząć, ze oni, wyobrazcie sobie, uważają miłość za iluzję, karmę do przejścia. Nie można w takim wypadku mówić, że wierzą w tego samego Boga. Pomyślcie np. o reinkarnacji. Jeżeli ona istnieje, to nie istnieje Miłość i Bóg Miłości, bo jeżeli ja mogę reinkarnować w jakieś zwierzę, które nie jest obrazem Boga, i nie może kochać, to gdzie jest miejsce na Miłość, czy choćby miłość?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nika
Hetman
Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:21, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Dlaczego uważasz, że ateista jest zły? Przcież, są różne religie na świecie, wg których zgodnie z kulturą zostaliśmy wychowani. Jeżeli np, ktoś z domu nie wyniósł żadnej religii, żadnego nauczenia, tzn, że jest zły, bo nie poznał Boga i nie wierzy w niego?
Ateiści, to ludzie, którym nikt nie pokazał Kim jest BÓG i Wiara, ale nie można ich przekreślać i dać tabliczkę, że są złymi ludźmi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:36, 25 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Przytoczę słowa(nie dosłownie) o. Verlinde, w myśl których w owiele gorszej sytuacji znajduje się chrześcijanin który poznał Prawdę Obiektywna, i zboczył w stronę buddyzmu, niż buddysty idącego swoją wytyczoną ścieżką. Nie pisałem o tego typu ateistach którzy nie poznali Boga, i nie mieli możności Go poznać i dla tego w Niego nie wierzą choć są otwarci na takie poznanie, lecz o takich, którzy nie chcą Go poznać, i świadomie wyrzucają Go ze swoich umysłów i serc, przewrotnie negując Jego istnienie A Prawda, ta przez duże P istnieje, nie dla tego że ludzie w nia wierzą, ale właśnie w nią wierzą bo ona i s t n i e j e. Także niezależnie od swojego wychowania, czy uwarunkowań kulturowych wszyscy jesteśmy zobligowani do jej szukania, i jak najpełniejszego poznania.
Aha, i Prawda jest przecież jedna, na Boga! Np. buddysta będzie zbawiony w oparciu o tę cząstkę Prawdy, którą posiadł. W oparciu o jaką prawdę będzie zbawiony ateista?
Ja wierzę, że Prawdą, ale także i Drogą i Życiem jest Jezus Chrystus.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fiedys dnia Śro 20:43, 25 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kwisatz Haderach
Pachołek
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:32, 29 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
O, znowu kuriozalne sądy.
Zacznijmy od tego, że buddyści nie znają pojęcia Boga w rozumieniu, jakie mają chrześcijanie, żydzi czy - dajmy na to - muzułmanie. Wszechświat nie jest wytworem żadnego bóstwa. Bogowie są istotami, tak jak ludzie czy zwierzęta, samsarycznymi, rodzą się i umierają. Z pewnością nie zasługują na kult.
Buddyjskim absolutem jest Siunjata, nie jest żadną 'przenikającą wszystko energią' ani tym bardziej sympatycznym panem z siwą brodą. Termin Siunjata zwykło się tłumaczyć na polski jako Pustka, termin jest jednak mylący ze względu na skojarzenia z nicością.
Bardzo mnie też dziwi pomysł odnośnie miłości, jakoby była to 'karma do przejścia'. Tzw. Cztery Niezmierzoności, cnoty oświeconego, to Metta, Karuna, Upeksha, Mudita. Odpowiednio - miłość, współczucie, współradość, bezstronność. Naturalnie, buddyjska Metta jest rozumiana inaczej niż miłość często rozumie się na zachodzie. Rozbija się o to, że Metta pozbawiona jest pierwiastka egoistycznego...
Tak swoją drogą, czemu uważasz, że zwierzę nie może kochać?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwisatz Haderach dnia Śro 22:35, 29 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:06, 29 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Przede wszystkim moja wiara opiera się na Prawdzie objawionej w Piśmie Świętym... W myśl tegoż Pisma Św. jest Bóg, Stwórca wszechrzeczy, który nie jest "sympatycznym panem z siwą brodą" ale Duchem Czystym. Ten Duch zaś jest Pełnią, a nie pustką i tylko tam leży spełnienie człowieka.. Ten " pan z siwą brodą", jak to określiłeś, to taka dziecinada, pozostałości po katechezie ze szkoły podstawowej, a i tam już naucza się przecież w inny sposób.. W myśl Pisma Św. tenże Bóg jest Miłością, która jest Pełnią, a która nie jest uczuciem ale wiecznym Stanem Bytu... Miłość bowiem jest nieśmiertelna, tylko ona nie umiera.. Również w myśl Pisma Św. jedynie człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga (dodam, że to co jest tam napisane, nie da się ukryć, to tylko obrazy utworzone po to, aby czytelnik, szczególnie ten ówczesny mógł cokolwiek pojąć z rzeczy których do końca pojąć się nie da..). Zwierzęta, i inne istoty żyjące na ziemi nie doświadczyły tego przywileju. Zatem, sumując, skoro tylko człowiek doświadczył przywileju bycia podobnym do Stwórcy, a Stwórca jest Miłością Osobową i Świadomą to tylko on (człowiek) może świadomie kochać. Zwierzęta takiej świadomości nie posiadają. A pustka zawsze pozostanie pustką, czy jest w niej miejsce na Miłość, Boga Miłości? Jak sam napisałeś, nie ma tam miejsca na taką Miłość. Obawiam się, że mamy odmienne spojrzenie na te rzeczy, ale podyskutować możemy
Pozdrawiam serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kwisatz Haderach
Pachołek
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:57, 30 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dajesz się zwieść semantycznym konotacjom, jakie pociąga za sobą termin Pustka - a przecież ostrzegałem, że prowadzi to na manowce.
"Jeżeli ktoś uważa, że rzeczy istnieją naprawdę, to jest głupi jak krowa. Jeśli myśli, że rzeczy nie istnieją - jest jeszcze głupszy"
Mówiąc o Pustce, buddyści mówią o naturze rzeczywistości, wskazując na jej nietrwałość. Rzeczom nie przysługuje atrybut istnienia. Tu ktoś może unieść z pobłażaniem brew, widząc jawną niedorzeczność i ujmę dla rozsądku. Przedwczesny to jednak sąd, bowiem w buddyjskim rozumieniu istnieć oznacza być bytem całkowicie autonomicznym, samodzielnym, niezależnym od innych bytów. Mówiąc krótko - istnienie, które się zmienia, nie jest istnieniem. Następnie buddyzm dokonuje konstatacji, że wszystko się zmienia. Skoro rzeczy nie istnieją, oznacza to, że ich natura jest relacyjna, są 'puste'. Ta 'pustość' jest podstawą. De facto więc, pustka = potencjał. A przy okazji - i umysł.
Dalej, zastanowiłbym się nad stosunkiem do religii i Pisma Świętego. Trzeba być ostrożnym z wyrokowaniem na temat empirii bazując na teologii. A nauki przyrodnicze raczej systematycznie usuwają granicę, jaką wytyczono pomiędzy królestwem ludzi a zwierząt, wskazując, że różnice są raczej ilościowe, a nie jakościowe...
Pozdrawiam i życzę zdrowia,
Kwizats
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwisatz Haderach dnia Czw 11:57, 30 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fiedys
Chorąży
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 146
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:48, 30 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za życzenia i również życzę zdrowia oraz otwartości i szczerych, pełnych dobrych intencji pszukiwań dróg wiodących do Prawdy.
A momencie śmierci każdy stanie przed Jej obliczem..
Pozdrawiam
Fiedys
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|