|
Walka duchowa katolickie forum dla osób wierzących, niewierzących, poszukujących, wątpiących, zagubionych
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
larysa
Rycerz
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 21:52, 15 Paź 2007 Temat postu: Moja "radosna" (rzadko) twórczość... |
|
|
Drzwi szczęścia.
Widzę w lustrze swoją łzę
spływa po twarzy jak rzeka
płynąca w korycie wieczności.
Mówię do siebie
by poczuć bliskość rozmów
Słyszę szept duszy,
- Nie płacz!-
Pomysł na szczęście zapukał do drzwi
mojego serca
Słyszę
puk! puk!
Otwieram by poczuć zapach powrotu z
podróży zakłopotania.
Myśli wbiegają jedna po drugiej
Zatrzymane w pamięci obrazy radości
witają się z uczuciem.
Czuję przypływ wieczornego spokoju i
rannego zaspania.
Radość krzyczy by zapalić płomyk
uśmiechu.
Wchodzę przez drzwi marzeń by poczuć
błysk nadziei.
__________________________
Samotność.
Siedzę i patrzę przez okno,
Na płacz mi się zbiera,
bo Ciebie tu nie ma-
samotność doskwiera.
Sama tu siedzę
w pustym pokoju,
szczęścia nie czuję,
nie mam spokoju.
Za oknem ludzi widzę,
lecz nie ma Twojej twarzy...
Są tylko czarne Anioły
wśród białych korytarzy.
__________________
"Jak sen wraca myśl"
Jak żyć, jak dalej żyć ?
Na naszych twarzach widnieje strach
Zaciska się pętla
Upada głaz...
I zło nas ogarnia
Wszechobecna złość !
...
...
...
By ujrzeć Cię
Na nowo żyć
Odmienić los i
otrzeć łzy...
Usłyszeć szelest tych bujnych traw
Zgubionych myśli, samotnych lat
Odnaleźć drogę, by z Bogiem żyć...
Bez Boga, Boże! nie znaczę N I C ...
__________________________
Jakże trudno jest wierzyć
gdy co dzień w tej samej
pustej księdze Nadziei
zapełniam swym sercem
stron jej tysiące...
Samotna to walka
z własnym zwątpieniem
gdzie porażek wspomnienie
wciąż z nóg powala
i gdzie chłód tego strachu
lodowy miecz nieustannie swój wbija...
Jednak najbardziej się boję...
że gdy uwierzę...
i strach swój przepędzę...
Ciebie już obok zwyczajnie nie będzie...
"idiotką roku" ochrzczona zostanę...
wraz z moją nic już nie wartą Miłością...
_______________
"Szept Smutku"
Przeszywająca cisza, nieuchwytna niczym wiatr
Każdy oddech budzi na nowo lekki ruch powietrza
Każdy krok, nawet najmniejszy- stąpa przede mną
Tak jakby chciał udowodnic, iż jest odważny
Wzrok nie dostrzega tych wszystkich ciepłych kolorów
Próbuje i stara się, lecz na próżno... zimno tak
Gdziekolwiek nie spojrzę- odcienie szarości...
Szarego koloru jest mój cień, mój odwieczny kompan
Na niego zawsze mogę liczyc... nigdy nie opuści warty
Chyba, że pochłonie go pusta noc. Pusta jak moje serce.
Lecz czasami nawet za dnia wydaje się gdzieś znikac...
Może ma dośc tych wszystkich smutków, bólu i łez
Byc może pewnwego dnia nie ujrzę go już, nie pożegna się...
Poranna rosa zbierana przez słoneczne płomienie
Kojący szum liści budzony przez powiew lekkiej bryzy
Gdzieś w zaroślach myśli moich- maleńki promyk nadziei
Tli się nieustannie, dając mi wiecznie senną nadzieję
Uśpioną w duszy cierpiącej... czekającą... na ciepło w sercu...
Utracone światło jest tylko iluzją, pochłaniającą ciemnośc
Mimo blasku, dostrzegam, iż powoli staczam się na dno
Tylko ilka zwykłych dni a będę już stała na zewnątrz
Spoglądając na siebie przez pryzmat szarej rzeczywistości...
Ze zwykłych dni, zamieniłabym każdy niemy krzyk swojej duszy
W przeszywający ciszę szept, który mógłby rozwiać me smutki
Jeśli słyszysz mój szept- nie krzycz proszę...
Jeśli słyszysz mój krzyk- nie szeptaj proszę...
Jeśli mnie słyszysz- pomóż mi
_______________________
Zobacz cuda, cuda, cuda!!!
Słońce wychodzi zza chmur...
Zobacz cuda, cuda, cuda!!!
Pomoc przychodzi z Góry...
Zobacz jak...
Zobacz cuda, cuda, cuda!!!
Słońce wychodzi zza chmur...
Zobacz cuda, cuda, cuda!!!
Pomoc przychodzi z Góry...
Zobacz jak...
____________________
Widzę ten strach
Czuję go mocno
I sił mi brak
Chcę się tylko poddac
Paśc na twarz
Nie czuc nic
Mam już dośc
Nie chcę z tym życ
Boże- zabierz ten dar
Nie chcę widziec już
Wokół mnie tyle zła
Wokół mnie tyle bólu
A ja nie mogę wszystkim pomóc
Co drugi Tomaszem jest
Co trzeci śmieje się
Co czwarty uderza mnie w twarz
Co piąty ślepy i głuchy jest
Gdybym tak mogła po prostu życ
Bez oczu, uszu, przeklętego umysłu
Gdybym tak mogła nie znac ich przyszłości
Było by życie me łatwiejsze
Wszystko zaczyna mnie przerażac
Wymyka się spod kontroli
Zaczynam sobie z tym nieradzic
Boże, boję się- to tak bardzo boli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
larysa
Rycerz
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 22:13, 16 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Rany na rękach goją się powoli
by znów następnej nocy otwoerzyc się
by znów popłynęła krew by stac się wolną
Ku szczęściu
Ku spełnieniu mych marzeń
ku wieczności w astralnym świecie
świecie mej wyobraźni
gdzie czeka na mnie raj
czeka już
Szanowna śmierć
_______________
Przepraszam za to że jestem,
gdyż nie powinnam być.
Przepraszam, że żyję,
bo nie powinnam żyć.
Przepraszam, że robie to,
czego robić nie powinnam,
a nie robię tego,
co muszę.
Przepraszam, że mówię,
gdy milczeć powinnam.
Przepraszam, że jest cisza,
gdy mówić muszę.
Przepraszam, że nienawidzę siebie.
Nie przeproszę tylko,
że piszę,
bo bez pisania bym zmarła.
Przepraszam, że ciągle przepraszam.
Nie przepraszam, że myślę,
bo bez tego nie piszę.
Przepraszam, że czytasz moje wiersze.
[...]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
larysa
Rycerz
Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto 22:14, 16 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
To, co dobre szybko się kończy
Chwila potrwa, ucieszy, ucieknie
A potem krew z ręki się sączy
A z oczu rzęsista łza cieknie
Próbowałam to zrobic
Już prawie się udało
Jednak odwagi było zbyt mało
On mnie powtrzymał
Jakoś zatrzymał!
Nieosobiście
Nie tulił
Za rękę nie ściskał
Nie był blisko
Ale mimo tego
Nie doprowadził
Do czynu złego
Jak i dlaczego?
Po co i czemu?
Ja nadal żyję
Przez niego
Czy?
Dzięki niemu???
Ja nadal żyję
Choc nie wiem, po co
Jem
Chodzę
Oddycham
Sypiam nocą
Ale nie wiem, na co i po co
Dla kogo, przez kogo
I czemu?
Przeciwstawiłam się sercu memu
Teraz, gdy piszę
łzy z oczu płyną
Ostatnie myśli w cierpieniu giną
A to tak boli
Rani
Ja cierpię
Lecz nadal piszę
Choc myśli mam cierpkie
Gorzkie
Niesmaczne
Wręcz jak zatrute
W sercu mam dziury
Przez los wykute
A teraz przeżywam trwogę
Bo nadal marzę żyby się zabic
Ale nie mogę...
żałuję, że jeszcze tego nie zrobiłam
Mimo, że o rozsądek się modliłam
Czy to mądre?
Umrzec z własnej woli
Czy lepiej cierpiec i czuc?
Jak to straszliwie boli?
Wszystko ukrywam
Mam wesołą minę
A tak naprawdę
W środku
Ginę
Jestem gotowa
Ale ciągle słyszę jego słowa:
- NIE! Nie rób tego
Ale zrozum
Ja Mam dośc życia mojego
żyletka w kieszeni
Wyrzucic ją miałam
Bo tak obiecałam
Jednak przysięgę złamałam
żyletka w kieszeni
Nadal
Czeka na mnie
Z utęsknieniem
Mogę się pociąc
Jednym palca skinieniem
Lecz ciągle żyję i nic nie robię
Tylko coś tam na kartce skrobię
Ostatnie słowa
Bo żyletka czeka
Gotowa
Nie tylko ona
Tak samo
Tabletki
Nóż
Gaz
Lina
Tchórzliwa za mnie dziewczyna
W domu jestem sama
A nadal czekam
Na co?
Na kogo?
Dlaczego zwlekam???
BOżE DOPOMÓż
Niech to się skończy
Niech mnie nie dreczy
Dośc tego cierpienia
Płaczu
Wątpienia
Błagam Cię JEZU
Skończ ze mną w końcu
Nie każ mi samej tego zrobic
Nie każ mi ze śmiercią się mijac
nie każ mi żyletki w żyły wbijac
Zrób to za mnie
Wyręcz mnie
NIE KAż MI ZABIJAC SIę
PROSZę CIę
Przed samobójstwem
OCHROń MNIE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|